środa, 9 listopada 2011

Rollin' with you

Co jak co, ale historia literatury staropolskiej i oświeceniowej jest tak ciekawa jak pierwsze skojarzenia, które wywołuje jej nazwa. Więc mimo niezaprzeczalnej przydatności tych zajęć pożegnałam się z nimi wcześniej, żeby móc powitać gości z Portugalii. A właściwie dwie elektryzujące damy, których dotychczas nie znałam, ale cieszę się, że mogłam to nadrobić.



Oprócz wrażliwości, estetyki i talentu mają taką genialną oszczędność czasu, którą zarażają. Po godzinie znajomości rozmawiałam z dziewczynami, które znam od kilku dobrych lat.



Po babsku, przy głośnikach, zrobiłyśmy bałagan i pogadałyśmy z ulubioną sąsiadką, tym razem przez okno, co z resztą jest dosyć kreatywne, bo nigdy nie powtarzamy rozmów w tym samym miejscu.



Z planem podbicia ciemnych uliczek ich własną - ciemną bronią włożyłyśmy óculos na nos i wyszłyśmy. Widząc w oddali sporą grupę, zdałyśmy sobie sprawę z tego, że ci luu dzie cze kają na noc ny, co nie przeszkodziło nam w późniejszej portugalskoaustralijskiej mieszance, nie wchodząc w szczegóły oczywiście...


Muszę się pochwalić, a i samej sobie pomóc w zapamiętaniu, pisząc, że następnego dnia, a właściwie dnia - tego samego, po dwóch godzinach odpoczynku, w zaspanym mieszkaniu, w idealnie chrapiącej ciszy, otworzyłam książki i przygotowałam się do szkoły.

Piątkowy wieczór uświetnił Turczyn, który zawitał do mojego mieszkania z zapachem cytryny, by potem będąc ze mną zwabić ogniem chłopca znającego zapach z mojej kosmetyczki. Wędrowałyśmy i zbierałyśmy do kieszeni kolorowe karteczki z nazwami krain, dzięki którym następnego dnia wiedziałyśmy, gdzie zaprowadziły nas nogi. Ostatni przystanek podróży miał jeszcze schody, a gdy nimi zeszłyśmy i ujrzałyśmy jasność, nie trzeba było nas długo namawiać na śliczną u P...(...) aaaahahahahaha, Turczyn, i love u za windę :D


Z samego rana koło piętnastej, gdy Turczyn sunął nad brzegi ruczaju, ja wróciłam do siebie, a pogoda nastrajała mnie tak pozytywnie, że nawet nie przeszkadzało mi, że dawno nie spałam i nawet nie pamiętałam, że dawno nie jadłam. Gdy niebo zrobiło się już ciemniejsze śmignęłam tramwajem do królestwa jedzenia w mieszkaniu Madzialeny.




Oczywiście mnie było stać jedynie na kanapki, ale z czasem odwiedziło nas dwóch szefów kuchni i na kolację mieliśmy tosty z podwójnym serem, szynką, szczypta parówka i parmezan, świeże pomidor, winogron, cytrynówka, odrobina szarlotka, ogórek, jajko i tak dalej... Jednak mimo doskonałego przepisu coś w tych tostach było nie tak... Dziś stwierdzam, że można było dodać pieczywa. Ale wtedy to nie było takie konieczne.




Po trudnych sprawach i dlaczego ja łóżeczko wzywało mnie ludzkim głosem.


Rano wróciłam z niebieskawą divą i listem w kieszeni i chociaż straciłam trochę czasu na gubienie się przez remonty, to nareszcie we własnej pościeli przespałam się chwilkę, a później po stuprocentowo bezalkoholowym latte na mieście mój organizm uznał, że to koniec weekendu i można zacząć chorować. I tak leżę do dziś obłożona słodyczami i właśnie czekam na Top Model, bo w tym odcinku Ania poczuje dziką żądzę jedzenia :D

7 komentarzy:

  1. siemka, mam pyt; w jakim programie robisz te animowane zdjęcia? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a bylabys na tyle mila zeby podac link do tego programu? probuje sciagnac i nie moge ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. @a :))
    @a mam go od lat. google; http://chomikuj.pl/File.aspx?id=64986844 pierwszy link, ktos wrzucil na chomika

    OdpowiedzUsuń
  5. i nie chce mi tego otworzyc :(

    OdpowiedzUsuń
  6. jak mi przykro!!!!!!! http://www.sendspace.pl/file/f961499cc73ebb6e6b78ead sprobuj tu i nie spamuj:)

    OdpowiedzUsuń