czwartek, 3 lutego 2011

Martini

Moja dzisiejsza podróż z Bielska do Żywca trwała półtorej godziny. Wsiadłam przez przypadek do busa, którym nigdy nie jechałam. Przemierzyłam nim mnóstwo nieznanych mi dotąd wiosek, między innymi Słotwinę, obserwowałam polany przykryte mgłą, trzypiętrowe domy, domki wykładane szkłem, domki z namalowanymi na nich drzewami, a nawet lepianki. Zawsze, kiedy znajdowaliśmy się na wzniesieniu widywałam w oddali komin i te małe światełka. Ale objeżdżaliśmy cywilizację z każdej możliwej strony. Spoglądałam tylko na ludzi wysiadających na przystankach z takiej blachy, jakiej używają do robienia osiedlowych śmietników i zastanawiałam się, jak to jest tam mieszkać:)


A tymczasem, Martini, drogie panie





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz