sobota, 22 stycznia 2011

Requiem

Nigdy nie miałam chłopaka, ale pierwsze rozstanie przeżyłam w wieku 16 lat. Wielka rozpacz po burzliwej pierwszej miłości. Ucieczka do innego uczucia, które z czasem okazało się bardziej toksyczne niż rozpamiętywanie zerwania. Na zewnątrz niewidoczne, w środku raniąca obojętność i brak szacunku. I tak do dzisiaj.

Drugie rozstanie przyszło w ubiegłym roku, nieoczekiwanie. Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi, ale spodziewałam się znaków ostrzegawczych albo chociażby zwiastunów nieodwracalnego. Pozbierałam się, ale pamiętam.

Teraz przechodzę kolejny kryzys. Jest bardziej bolesny niż pierwszy, bo  jestem starsza i więcej rozumiem. Jest bardziej bolesny niż drugi, bo rozciąga się w czasie i nie wiem, ile potrwa letarg. Domyślam się, do czego prowadzi, ale nadal mam nadzieję.

Przeszłam w swoim życiu jeszcze dwa psychorozstania z histerycznym płaczem, a psychostarania z prześladowaniem i psychopowroty po kruchej gałęzi znam tylko piąte przez dziesiąte, z opowiadań.

Nie musiałam doświadczyć tego na własnej skórze, żeby poznać, jak to wygląda.

Strasznym narkotykiem jest człowiek.


1 komentarz:

  1. strasznym narkotykiem jest człowiek. 'rozrasta się nienasycenie. dawkujesz mi siebie jak lek na przetrwanie rozłąki i westchnień. już nie mam cię prawie bo giniesz, a chciałbym cię więcej i więcej.' tak. strasznym narkotykiem jest człowiek.

    OdpowiedzUsuń