środa, 22 maja 2013

Ruszyła maszyna

Od dwa tysiące dziesiątego, co roku w moim życiu dzieje się coś wartego uwagi. Obecny, choć przekornie z pechową trzynastką, przyniósł mi już na samym początku niespodziewaną masę energii (niestety łatwo przyszło - łatwo poszło). Od tamtego czasu bywało lepiej, bywało gorzej. Pisałam listy do kogoś kogo nie ma, dostawałam od kogoś, kogo nie chciałam. Aż w lutym nadeszła zmiana w moim życiu i teraz moje życie nie jest tylko moje. W przypływach tęsknoty za przygodami nastolatki, siadałam z notesem i wypisywałam, co chcę zrobić. Nie byłam z siebie zadowolona, więc postanowiłam zacząć od siebie właśnie. Rozciągam to w czasie, ale teraz znów mam notes w zasięgu wzroku i naprawdę, choć wiele razy obiecuję, teraz naprawdę przejmuję kontrolę. Kiedyś sądziłam, że napędza mnie krytyka i konflikt (nadal; potwierdzam) i porażki. Ostatnio pomyślałam, że jednak sukces jest moim motorkiem. Dzisiaj stwierdzam, że moją motywacją jest po prostu jakikolwiek bodziec! Jedyne, co mnie niszczy to rutyna.



już nikt nie zatrzyma

4 komentarze:

  1. A jakim aparatem robisz zdjęcia? Bo jakość wychodzi nieziemska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikonem D3100, z tym, że to pierwsze jakimś obiektywem do portretów, ale nie znam się na tym kompletnie

      Usuń