niedziela, 10 czerwca 2012

Endless summa

Godzinna różnica czasu, to niby niewiele, ale kiepsko się wstaje z wygodnego łóżka i ciepłej pościeli. Na szczęście na zewnątrz też jest ciepło i... co za temat! Pogoda.


Pierwszy dzień minął bez ciekawostek, a jedyne na co zwróciłyśmy uwagę to grzeczne kolejki do autobusów (które jeszcze nie przyjechały), czyli ludzie stojący w rzędzie, jeden za drugim, przy pustym parkingu. Właściwie to dość sprawiedliwe, bo tamtejsze autobusy są tak małe, że chyba nie zawsze cała grupa jest w stanie się zmieścić.
A! Jeszcze toalety są delikatnie mówiąc mało wygodne i niezbyt estetyczne, bo zamiast sedesu jest dziura w podłodze, ale o tym słyszałam już wcześniej ;)


Wieczorem zrobiłyśmy sobie spacer w okolicach hotelu, no i trochę zdjęć oczywiście. Nie wzięłam ze sobą ładowarki, a baterię do aparatu mam tylko jedną, dlatego te focie osłabiły trochę późniejszą możliwość uwieczniania zabytków, ale takie o niczym są najfajniejsze :)

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz