Przed wylotem byłyśmy z Majką na nogach przez dobę, dlatego odespałyśmy wszystko w samolocie i nie miałyśmy problemu z przestawieniem się na inny czas. Małą przygodę na lotnisku zapamiętamy na długo i owszem, teraz się z niej śmiejemy, ale było na prawdę gorąco :D
Jak niemal zawsze i wszędzie, zrobiłyśmy mnóstwo zdjęć. Przeglądając je, żałowałam, że trochę za mało, byłam zła, że nie mamy na fotkach wszystkich miejsc, ale jednak jest ich na prawdę dużo! Oczywiście okazało się za trudne wybrać parę, więc mój blog na pewien czas zamieni się w wielki album :-)
Posiedzieliśmy w Bryant Park, byliśmy w Rockefeller Center i chodziliśmy ulicami mijając butiki sławnych projektantów, jeden po drugim, gdzie wystawy sklepowe są przemyślane i dopracowane jak dzieła sztuki. Przechodziliśmy często na czerwonym, bo tutaj piesi rzadko stosują się do sygnalizacji świetlnej, dlatego zdecydowanie nie polecam prowadzenia samochodu, chyba, że ktoś ma ochotę na lekki chaosik :D
Po moich pierwszych truskawkach w tym roku, w drinku, wróciłyśmy do pokoju i położyłyśmy się w naszym kochanym wspólnym łóżku małżeńskim i zasnęłyśmy grzecznie przy dźwiękach telewizora :)
Patrząc na te zdjęcia aż mnie zazdrość zżera !
OdpowiedzUsuńJednym z moich pomaturalnych celów jest właśnie NY , ile Was wyniósł koszt podróży/noclegów itd? I jak z wizami?
pozdrawiam
Paulina
priv gosia.habdas@gmail.com:):)
OdpowiedzUsuńw takim razie odezwę się na fb będzie sprawniej ;)
OdpowiedzUsuń