sobota, 3 marca 2012

W rytmie kalendarza

Dziś idąc ulicą cieszyłam się do siebie samej tylko dlatego, że świeciło słońce. Od zawsze pogoda miała ogromny wpływ na mój nastrój, właściwie tworzyła go tak w trzech czwartych.


Ale słońce zaszło. A ja nadal się cieszę. Na wieczornym spacerze stwierdziłam, że może nie urodziłam się pod szczęśliwą gwiazdą, ale narysowałam ją sobie nad głową i działa doskonale. Fioletową kartkę pozaklejałam marzeniami, te które zostały tylko w mojej głowie też się spełniają, są takie małe, a ja w nich przebieram i wybieram i dziękuję im, że dają mi jeszcze więcej wiary. "Odkąd z tobą mieszkam wszystko mi się udaje" - takie proste zdanie usłyszałam, a tak budujące jest dla mnie, aż znowu chce mi się pisać o takich abstrakcjach jak wiara w marzenia, szczęście i takie tam.

Nie można robić w życiu tego, czego nie chce się robić w życiu :) Ja idę drogą banałów, omijania kałuży problemów i nie wiem gdzie jest cel mojej podróży, ale wybieram ładne chodniki z przyjaznym otoczeniem. Podporządkowuję wszystko temu, czego chcę, odrzucam to, czego nie chcę. Żyję sobie tak po prostu, żeby mi było łatwo i wesoło. Kalendarz już mam zapisany, tak jak chciałam, niezależność, której pragnęłam, też już mam. Spokój zapewniam sobie, gdy jest mi potrzebny, coś tam sobie planuję, na coś czekam. Jest dobrze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz