sobota, 7 stycznia 2012

*** noworoczne

Mija tydzień dwa tysiące dwunastego, który miał przynieść wszystkim coś dobrego. Nowy rok zawsze dnia pierwszego daje nadzieję, że będzie wspaniały. Lubimy zaczynać nowe rozdziały, 366 czystych kartek, w których nie popełnimy błędów. Podarte pomyłki przeszłości już w zapomnieniu, Ty żyj w naiwności i w wierze marzeniu o sensie wszystkiego, co Cię spotkało. Nie będzie bolało, gdy wreszcie zrozumiesz, że życie zależy od tego, co umiesz i jakie decyzje podejmiesz samotnie. Istotnie najlepsza wskazówka jest taka, by postanawiać na własną rękę, bo to oznaka dojrzałości. To piękne. Ja zaczynałam kontynuując, bo nie widziałam potrzeby zmiany, ale na szczęście poczułam spisując kolejne słowa - słowa jak stany umysłu i widzę, że trudno je nazwać. Tak bardzo trudno, choć dla siebie łatwiej niż komuś powiedzieć, że mi zależy. Bezpłatnie zagrać główną rolę we własnej historii i zmierzyć siły na zamiary muszę, zanim znowu w zarodku zduszę coś, dzięki czemu dobrze się czułam. Strasznie żałuję, że to zepsułam... Najlepiej się uczy na własnych błędach. Są błędy, których nie chcę pamiętać. Szkoda, że jeden - najgłupszy jest świeży i bez możliwości naprawy. Nie żyj tak, jakby jutra miało nie być. Musisz szczerze wobec siebie przeżyć.


Piję herbatę, bo mnie uspokaja, a w rymy ubieram tylko ważne rzeczy, bo prosty rym w czymś trudnym nastraja, jakbym była dzieckiem. Pobawmy się w dzieci.

6 komentarzy:

  1. To właśnie świadomość naszych błędów po części kreuje naszą osobowość. Tylko czy warto nimi się aż tak przejmować i wielce żałować - nie sądzę nie są pierwszymi ani ostatnimi ... Gdybym nie chciał popełnić już żadnego błędu nigdy nic bym już nie zrobił jednak wybieram ŻYCIE. W nim najważniejsze decyzje podejmujemy i tak samotnie. Jak to śpiewał mój imiennik "Ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. racja. każdy zdaje sobie sprawę z tego, że popełni jeszcze wiele błędów, ale i niemal w każdym tkwi taka naiwna nadzieja, że nie powtórzy poprzednich i ograniczy ewentualne, że nowy rok jest szansą na coś lepszego. żałować może nie warto, bo to nic nie zmienia, ale w końcu żal to uczucie, na które praktycznie nie mamy wpływu. właściwie to chyba na żadne z uczuć nie mamy wpływu :) pozdrowienia, Marek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Otóż na uczucia mamy wpływ, czy nigdy się nie bałaś przed odpowiedzią przy tablicy przed nauczycielem, który wzbudzał postrach, a po paru razach strach mijał... wiele uczuć możemy opanować dzięki czemu będą wywoływać w nas mniejsze emocje - ważne żeby nie przesadzić i nie stać się nieczułym, chłodnym. Ps. co do piosenki Born 2 Die... jest smutna, a życie jest za krótkie by się smucić, więc życzę Ci żeby w przyszłym roku zagrało tu U2-New Year's Day, a gdzieś po drodze Natasha Bedingfield - Soulmate :) Bonne nuit!

    OdpowiedzUsuń
  4. pozostaje kwestia rozgraniczenia uczuć i emocji, każdy ma pewnie na to inny pogląd, ale dla mnie strach przed lekcją to właśnie te krótkotrwałe emocje, a mnie chodziło o uczucie jako taki stan mający szerszy zasięg. wychodzisz z zajęć i stres odchodzi. jeśli żałujesz jakiejś decyzji, to raczej nie zapomnisz o tym po godzinie. co do 'born to die' - jest smutna, ale lubię melodię. nie da się być wiecznie zadowolonym ze wszystkiego, ja na razie w depresję nie popadam, są po prostu mniej pozytywne chwile, które potem ustąpią miejsca tym fajnym i je spotęgują:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uczucia, a emocje to jest tak bliskoznaczne, że aż trudne do zdefiniowania;) Na szczęście nie działamy jak maszyny gdzie istnieją dwa stany 0 i 1 żywy lub martwy - tylko mamy ich trochę więcej:) eh jutro mój stan w pracy będzie na wpół żywy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. po co udawac kogos kim sie nie jest?:) towarzystwo fajnych kolezanek? no tak egoo leci w gore:) wydajesz sie byc inna ale duzo w sobie dusisz a to ci na dobre nie wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń