środa, 30 listopada 2011

The best in the world

Każdy potrzebuje w życiu beztroski, odrobiny próżności i pustego myślenia. Jeśli nie żyjemy dokładnie tak, jak chcielibyśmy, to szukamy momentów, które pozwalają nam na takie właśnie przebłyski... no właśnie, nie wiem jak to ująć. Ale sama mam ochotę na chwilę nie musieć wszystkiego nazywać i po prostu się cieszyć. Przyszłość planuję mieć długą, więc to, co za mną, jest marną godziną w dobie doświadczeń. Dlatego cytrynowo, czyli świeżo, kwaskowo i orzeźwiająco spędzamy czas.




Przypomniał o sobie jeden z fundamentów martinizmu, nie zważając na szkło. Podryw na konserwę rybną zyskał pamięć do kolejnego sposobu. Magnetyzujący ogień przyciągnął kolejnego amatora, a ten przyciągnięty kiedyś pojawił się w nowych okolicznościach. Paumargoski niezmiennie królował i poznał hiszpański. Do zobaczenia kolejnym razem. Na cena española

3 komentarze:

  1. Hej, jaką masz pomadkę?? Strasznie mi się podoba jej odcień i ślicznie CI w niej:))

    OdpowiedzUsuń
  2. oo dzięki:)) Może wybiorę też coś dla siebie. Pozdrawiam cieplutko. Jesteś śliczna:)

    OdpowiedzUsuń